12 lut 2011

Mniej Prusa i całek, więcej Niewolnicy Isaury. Czyli miły wstęp do NWO


Witajcie.

Zastanawiałam się podczas lektury artykułu naszego Kolegi Wojtka dotyczącego manipulacji za pomocą TV, czy jest możliwe, by w Jego słowa uwierzyła większość naszego społeczeństwa.....



Nie mam na myśli naszych Czytelników, gdyż sam fakt, że jesteście Państwo tutaj, oznacza, że zależy Wam, że martwicie się obecnym (nieciekawym) stanem rzeczy.

Czy do Każdego te fakty są w stanie dotrzeć? A jeżeli nie, to gdzie leży przyczyna?

Poniżej przedstawię moje przemyślenia w tej kwestii:

Proces przygotowywania nas na bezbolesne i gładkie przełknięcie nadejścia Nowego Ładu i jego mrocznych realiów rozpoczął się dawno.
Nie będę tu pisać o polityce, natomiast warto zwrócić uwagę na trendy w kinematografii oraz w zastraszającym tempie spadający poziom naszej oświaty. Nie bez przyczyny zastosowano taką metodę.


Cięcia w oświacie.

Zastanówmy się. Od jakiegoś już czasu umysły dzieciaków są bombardowane wątpliwej jakości filmami i serialami, zaś program języka polskiego, historii, matematyki, chemii, fizyki, jest zmniejszany zaś jakość nauczania tych przedmiotów pozostawia wiele do życzenia.
Wiele lektur czy dłuższych poematów jest obowiązkowa tylko we fragmentach. Wszystko po to, by młody człowiek nie znał historii, nie umiał czytać między wierszami, ba ! On nieraz w ogóle nie umie ze zrozumieniem czytać.
Jeżeli chodzi o przedmioty ścisłe, też są bardzo ważne. Nie tylko dlatego, że liczy się punktacja przy nowej maturze, ale przede wszystkim zabiera się młodzieży możliwość wypracowania umiejętności logicznego myślenia.
Nie tylko nie będzie umiał odpowiedzieć sobie na wiele pytań, ale także zadać ich. Czasami zadanie pytania jest o wiele trudniejsze, zwłaszcza, gdy chcemy zadać pytanie niewygodne, na które odpowiedź Władza chce zafałszować.

Oczywiście, że część młodzieży powie - "I bardzo dobrze, po co tyle lektur, wystarczy kilka zdań z "Lalki", czy Chłopów", czy "Rozmów z Katem"..... Ja sobie przeczytam opracowanie :-) "
No właśnie. Czy wypuszczenie na rynek wydawniczy setek wątpliwej jakości opracowań lektur i wierszy, nie jest aby próbą oduczenia samodzielnego myślenia i wyciągania wniosków? Otóż jest. Mimo, iż z początku ułatwienie cieszy, to później, kiedy mamy wyciągnąć wnioski np. z wydarzeń z pewnej soboty z 10 IV, czy z prawdziwego sensu istnienia ONZ, nie jest to już takie proste.

Wtedy robimy to, czego spodziewa się ustrój, bo długo nad nami pracował - polegamy na papce serwowanej przez media. Wierzymy w nią, bo nie umiemy sami. Nie chodzi mi wcale o orientacją polityczną danej osoby, lecz o brak umiejętności logicznego myślenia i wyciągania wniosków. Nie znamy historii, nie rozumiemy mechanizmu działania światowych dyktatur. Wierzymy we wszystko, bo przecież miły uśmiechnięty Pan w garniturze, czy seksowna elegancka prezenterka na pewno mówią prawdę.


Brainwash od najmłodszych lat

Inną metodą ogłupiania,stosowaną na dzieciach i dorosłych z ogromnym powodzeniem, są współcześnie kręcone prymitywne seriale i telenowele. Jeżeli ktoś nie wie, czym się różnią oba dzieła - serial ma początek i koniec, zaś telenowela tylko początek.
Seriale kręci się już dla najmłodszego widza, są specjalne kanały dla dzieci i młodzieży, np. Disneya, gdzie narzuca się dziewczynkom wizerunek Hannah Montana, zaś chłopcom braci Jonas. Rodzice chętnie powierzają swoje pociechy pod opiekę Miley Cyrus, wyrządzając psychice i umysłowości dziecka dużą krzywdę.
Te filmy ogląda się bardzo lekko, łatwo i przyjemnie. W tym właśnie tkwi pułapka, bo zwalniają od myślenia. Nawet podpowiadają widzowi, kiedy się śmiać dzięki wmontowanym salwom śmiechu. W życiu dorosłym taki widz z przyjemnością sięgnie po produkcję łatwą w odbiorze, bo tak został ukształtowany.



Kolejna kwestia - telenowele i seriale dla dorosłych.

Nie jest raczej przypadkiem, że najwięcej takich produkcji kręci się w krajach ubogich i podporządkowanych obcemu kapitałowi. W krajach Ameryki Południowej seriale to już swoista legenda, sposób na życie, spędzanie wolnego czasu. Tam, pójście do teatru zarezerwowane jest dla osób majętnych. Teatry są dla elity. Na co dzień szarzyzna, brak opieki zdrowotnej, pracy, perspektyw. Z mieszkaniami bardzo ciężko - w Wenezueli np. dla wielu szczytem marzeń jest blaszak jak nasze garaże. Jak wygląda wychowanie dzieci w takich domach, jakie wzory one mają, jakie patologie się tworzą, domyśla się każdy.

Seriale to lekarstwo na smutki. Skonstruowane na jedną modłę - ona piękna, dobra, kochająca uboga, on bogaty, sfrustrowany, poszukujący prawdziwej miłości. Jest ta trzecia, zła, dybiąca na owego mężczyznę. Ale wszystko dobrze się kończy, wychodzą na jaw wszystkie sekrety, winni zostają ukarani.
Ludzie żyją fabułą, zastanawiają się, co w kolejnym odcinku, cieszą się, że "tamci w TV też mają źle, cierpią, są biedni, chorują".



Podobne zatrzęsienie telenowel i seriali przeżywa Polska.

Znam pewną Panią, która od rana do nocy śledzi losy bohaterów kilkunastu seriali, polskich i nie tylko. Pani ma wciąż na pieńku z rodziną, zerwała większość przyjaźni, zrezygnowała z pasji, ze spacerów, z kina. Przestała się rozwijać i ubogacać emocjonalnie nawet zrezygnowała z rozwiązywania krzyżówek.
Córka nie przyprowadza już dzieci, bo babcia i tak nie zajmuje się nimi. Powiedziała, że tanio jej wychodzi życie, bo przy TV zje się byle co. No ale nie tylko jej zięć nie ma pracy, bo i jakiś Santiago, czy inna Rosalinda również.
"(...)Oni tam mają ogromne problemy, jak dobrze, że my takich nie mamy..... (...)"

Nie mamy, albo ich nie umiemy dostrzec.

Pozdrawiam
Un



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zastrzegamy możliwość usunięcia komentarza,gdy będzie on obrażliwy w stosunku do autora artykułu,lub gdy będzię wulgarny.